#ii wś
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
"Ukradzione" z fanpage'a - Stanisław Cat Mackiewicz(link poniżej).
Bardzo gorąco polecam twórczość Cata. Jest on jednym z najbardziej pragmatycznych patriotów, a na stronce można znaleźć więcej takich perełek
Pyk
Jak dla mnie artykuł nie jest już tak interesujący, jak ten o broni chemicznej w I Wojnie Światowej, ale może kogoś zainteresuje.
Poniżej link i treść samego artykułu
historia.focus.pl/wojny/bron-chemiczna-granica-ktorej-hitler-nie-przek...
Trzecia Rzesza dysponowała potężnym arsenałem broni chemicznej: tabunu i sarinu. Dlaczego Hitler nigdy jej nie użył?
Z każdym mijającym kwadransem ból narastał, a około siódmej rano, gdy dostarczałem ostatni mój meldunek tej wojny, zaczęły mnie piec oczy. Po kilku godzinach moje oczy były niczym rozżarzone węgle i otoczyła mnie ciemność - tak Adolf Hitler wspominał w „Mein Kampf" chwilę, gdy został porażony w 1918 r. gazem musztardowym. Może to z powodu tych przeżyć po latach nie zdecydował o użyciu gazów bojowych przez III Rzeszę?
Na pewno pamiętał z I wojny, że po zastosowaniu nowych bojowych środków chemicznych przez jedną stronę konfliktu w krótkim czasie strona przeciwna odpowiadała podobną bronią. Jednak wielu frontowych kolegów Hitlera z czasów I wojny światowej zaprzeczyło, by uczestniczył aktywnie w walkach. Część z nich uważała go nawet za „wojskowego tchórza", który rzadko pojawiał się w okopach. Hitlerem mogło więc kierować coś zupełnie innego niż frontowe przeżycia.
To istotna kwestia, bo w końcowym okresie II wojny światowej wódz III Rzeszy dysponował wystarczającą ilością broni chemicznej, aby wydłużyć czas trwania konfliktu lub nawet przechylić szalę losów wojny na korzyść państw Osi. Ocenia się, że niemieckie zapasy tabunu wynosiły wtedy blisko 12 tys. ton, a sarinu - od 60 do 400 ton. Mogły zabić tysiące ludzi...
PIERWSZA SYNTEZA
Rozwinięty przemysł chemiczny był siłą napędową gospodarki nazistowskich Niemiec. Jednak, jak na ironię, rozpoczęcie produkcji tabunu i sarinu wynikało z przypadkowej syntezy związku, który uchodził za substancję szkodliwą wyłącznie dla insektów. Ówczesne środki insektobójcze produkowano m.in. z otrzymywanych z roślin tropikalnych rotenonu oraz nikotyny. Były to substancje stosunkowo drogie i wymagały importu z zagranicy, stąd Niemcy poszukiwali tanich syntetycznych odpowiedników.
Szerokie badania w tej dziedzinie rozpoczął w 1934 r. pracujący w zakładach IG Farben w Leverkusen chemik Gerhard Schrader. Jego szef Otto Bayer próbował rozwinąć oddział firmy nazwanej od swego nazwiska Bayer, zajmujący się opracowywaniem substancji zabijających insekty. Po długich miesiącach nieudanych eksperymentów 23 grudnia 1936 r. Schrader otrzymał po raz pierwszy związek chemiczny znany później jako tabun. W ciągu minuty zarówno on, jak i jego asystent, zaobserwowali u siebie niepokojące objawy: zwężenie źrenic, zawroty głowy oraz gwałtowne spłycenie oddechu. Dopiero po trzech tygodniach objawy ustąpiły całkowicie, a naukowcy na własnej skórze doświadczyli, jak poważne efekty wywołują nawet śladowe ilości tabunu w powietrzu. Właściwą toksyczność otrzymanych gazów bojowych sprawdzano na zwierzętach w dobrze wyposażonych laboratoriach badawczych.
Według niemieckiego prawa takie wynalazki należało zgłosić odpowiednim władzom. Próbki preparatu dostarczono więc do dalszych badań, a ich wyniki przesłano do Urzędu Uzbrojenia Armii („Heereswaffenamt", HWA) w Berlinie. W maju 1937 r. Schrader osobiście zaprezentował otrzymywanie i właściwości tabunu w laboratorium HWA w Spandau, gdzie błyskawicznie dostrzeżono militarne znaczenie prezentowanego związku. Od tej chwili wszelkie projekty związane z substancją o nazwach Präparat 9/91, a później Le100, Gelan, Grunring 3, Stoff 100 lub Trilon 83 zaklasyfikowano jako tajne, a jej istnienie i wysoka toksyczność były ukrywane nawet przed generalicją przynajmniej do 1939 r.
MASOWA PRODUKCJA
W międzyczasie w latach 1937—1938 udoskonalano syntezę tabunu w IG Farben oraz opracowano nowe związki. Jednym z nich był uzyskany 10 grudnia 1938 r. sarin (figurujący pod kryptonimem T144), który okazał się jeszcze bardziej toksyczny niż tabun. Przez długi czas ukrywano go pod oznaczeniem Le 213, Trilon 46 lub Grunring 4.
Jednak dopiero miesiąc po wybuchu II wojny światowej, 1 października 1939r., ekspert od broni chemicznej płk Ochsner na wykładzie dla generałów przedstawił możliwości rozpoczęcia produkcji nowych bojowych środków chemicznych. W trakcie wystąpienia wspomniał o niezwykle skutecznym Stoff 100. Nie ujawnił przy tym, że tabun przenika również przez skórę. Bezpieczeństwo własnych oddziałów miały zapewnić maski chroniące przed fosgenem, używane podczas I wojny światowej.
Na zebraniu w październiku 1939 r. nie podjęto jeszcze decyzji o wielotonażowej produkcji gazów bojowych. Jednak już 15 grudnia 1939 r. Kwatera Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych nakazała IG Farben zbudować zakład do produkcji 1000 ton tabunu miesięcznie.
30 grudnia ustalono, że znajdzie się w Dyhernfurth (obecnie Brzeg Dolny). A w styczniu 1940 r. ruszyła budowa w ramach projektu o nazwie „Hochwerk". Fabryka nie tylko produkowała tabun, dodatkowo w jej podziemiach zaplanowano instalacje do wypełniania gazem amunicji artyleryjskiej i lotniczej, którą później składowano w Krapowicach (Krappitz). Jednak z powodu ciągłych komplikacji na liniach produkcyjnych (nadzwyczajna toksyczność tabunu wymagała aparatury o podwójnych szklanych ściankach, pomiędzy którymi przepływało sprężone powietrze, a od czasu do czasu cała instalacja była oczyszczana za pomocą pary wodnej i amoniaku) masowe wytwarzanie tabunu rozpoczęto dopiero w czerwcu 1942 r.
Rosły plany produkcyjne, liczba zatrudnionych i sprowadzanych do pracy więźniów z obozów koncentracyjnych. Powstawały też kolejne zakłady: na poligonie wojskowym nieopodal Münster i prawdopodobnie w zakładzie pilotażowym HWA w Raubkammer w Dolnej Saksonii. Do stycznia 1945 r. wyprodukowano w sumie 11 976 ton tabunu, z czego armia lądowa otrzymała około 8000 ton a lotnictwo pozostałe 4000 ton.
Znacznie trudniej oszacować, ile wyprodukowano sarinu. Według założeń zakład w Dyhernfurth mógł produkować pomiędzy 40 a 100 ton tego związku miesięcznie.
Kolejny zakład o wydajności 500 ton miesięcznie powstawał pod koniec wojny w Falkenhage w pobliżu Für- stenbergu. Ocenia się, że pod koniec wojny zgromadzono między 60 a 400 ton sarinu.
TAJNA BROŃ POZOSTAŁA
Hitler wiedział o niezwykłej efektywności tabunu i sarinu przynajmniej od końca 1941 r. Urząd Uzbrojenia Armii poinformował go również, że według dostępnych raportów wywiadu przeciwnicy nie pracują nad podobnymi środkami bojowymi, co stawia Niemcy w uprzywilejowanej sytuacji. Jednak nie zdecydował się na użycie tabunu i sarinu w działaniach wojennych. Najczęściej jako przyczynę podaje się przeżycia wojenne Hitlera. Prof. Andrzej Olejko z Instytutu Historii Uniwersytetu Rzeszowskiego uważa, że Hitler cały czas cierpiał na traumę frontową z lat 1914-1918: „Wstąpił jako ochotnik do 6. Bawarskiej Dywizji Rezerwy, w składzie której walczył na Froncie Zachodnim. W 1918 r. był ofiarą ataku gazowego, który go oślepił. To wspomnienie musiało być tak mocne, że nie pozwoliło Adolfowi Hitlerowi na podjęcie decyzji co do użycia gazów jako broni chemicznej, aby uratować upadającą tysiącletnią Rzeszę. Tym bardziej że Führer zafascynowany był pracami zespołu Wernera von Brauna pracującego nad rakietami A-4 (V-2), które miały być ostatnią nadzieją Niemiec. Stąd narodził się mit Wunderwaffe, zaś broń gazowa nie została użyta”.
Według niektórych źródeł innym z powodów był problem z opracowaniem skutecznej maski chroniącej przed nowymi gazami. Oficjalnie nie podejmowano tematu ubioru ochronnego - ukrywano fakt, że część produkowanych specyfików przenika również przez skórę. Ponadto w chwili, kiedy nadzór nad produkcją broni przejęło Ministerstwo Uzbrojenia i Amunicji Rzeszy, wzrosło znaczenie opinii ministra Alberta Spe- era, który miał inne priorytety (np. produkcję syntetycznego paliwa).
Problem stanowiło także wyszkolenie specjalnych oddziałów chemicznych. Ściąganie z linii walk wybranych oddziałów i ich przygotowanie okazało się już niemożliwe. Brakowało na to czasu - sytuacja na froncie stawała się krytyczna. Również Siły Powietrzne III Rzeszy pod koniec wojny straciły możliwość realnego rozpylania gazów nad terenami wroga. Po wojnie Speer stwierdził, że racjonalnie myślący przemysłowcy i wojskowi uważali zastosowanie bojowych środków chemicznych za bezsensowne w obliczu sytuacji, kiedy Amerykanie całkowicie panowali w powietrzu pod koniec wojny. Wszelkie próby spotkałyby się z potężnym odwetem na niemieckich miastach.
ROZMOWY Z HITLEREM
O zastosowaniu tabunu i sarinu kilkakrotnie rozmawiał z Hitlerem dr Otto Ambros z IG Farben (oddział BASF), działający w ramach zespołu „K” - Kampfstoff, zajmującego się intensyfikacją współpracy przemysłu, nauki i wojska.
W trakcie spotkania 15 maja 1943 r. naukowiec bardzo ostrożnie lawirował. Podczas procesów norymberskich zeznawał, że podkreślał możliwość produkcji analogicznych związków przez aliantów, którzy dysponowali praktycznie nieograniczonymi zasobami materiałowymi (stało to w sprzeczności z danymi Urzędu Uzbrojenia Armii, który w swoich raportach słusznie wskazywał na przodującą pozycję Niemiec i całkowity brak prac badawczych w tym zakresie po stronie alianckiej).
Jedynym rezultatem wspomnianego spotkania była decyzja Hitlera o zwiększeniu produkcji tabunu z 1000 do 2000 ton oraz sarinu ze 100 do 500 ton miesięcznie. Programowi nadano również priorytet porównywalny z produkcją czołgów, za którą odpowiadał Speer. 1 marca 1944 r. Ambros na kolejnym spotkaniu z Hitlerem raportował, że założenia produkcyjne tabunu ustalone na spotkaniu z 1943 r. zrealizowano w 70 proc., a 100 proc. powinno być osiągnięte w kolejnym miesiącu. Ale jednocześnie przekonywał Hitlera, że nieprzyjaciele, a zwłaszcza amerykańscy naukowcy, prawdopodobnie zajmują się podobnymi badaniami. I mogą nawet planować ataki odwetowe z zastosowaniem substancji podobnych do tabunu i sarinu! Dlatego - apelował naukowiec - użycie bojowych środków chemicznych powinno nastąpić jedynie w ostateczności.
Hitler najprawdopodobniej właśnie po tej rozmowie odniósł wrażenie, że nieprzyjaciel dysponuje porównywalną bronią chemiczną. W rzeczywistości jednak alianci nadal nie dysponowali ani wiedzą, ani tym bardziej instalacjami produkującymi takie gazy bojowe. Na szczęście w otoczeniu Fuhrera zabrakło naukowca z taką charyzmą jak genialny chemik Fritz Haber, który nie wahał się prowadzić w okresie I wojny światowej badań nad bojowymi środkami chemicznymi i doprowadził do ich użycia na froncie (np. osobiście nadzorował atak gazem pod Ypres).
NIEBEZPIECZNY BAŁTYK
Po 1945 r. zapasy tabunu III Rzeszy zostały zatopione w Morzu Bałtyckim. Większość niezużytej amunicji ze środkami chemicznymi planowano pierwotnie zatopić na Atlantyku na głębokości 4000 m. Jednak w końcu zwycięskie mocarstwa zdecydowały, że chemicznym śmietniskiem zostanie znacznie bliższy (ale o wiele gorzej dobrany ze względu na warunki oceanograficzne) Bałtyk.
Naukowcy szacują, że stopień przerdzewienia ścianek zatopionej amunicji może miejscami dochodzić do 70-80 proc. ich grubości, a szkodliwe substancje mogą wkrótce przedostać się do ekosystemu morskiego.
Dlatego uczeni z coraz większym niepokojem monitorują sytuację. Na szczęście najbardziej niebezpieczne środki, takie jak tabun, w środowisku wodnym bardzo szybko ulegają hydrolizie i stają się nieszkodliwe. Część związków wciąż jednak pozostaje groźna dla mieszkańców Basenu Morza Bałtyckiego. Ta tykająca bomba powinna zostać unieszkodliwiona jak najszybciej.
ATAK I OCHRONA
Badania nad produkcją gazów bojowych i środków ochrony prowadziła jednocześnie ta sama grupa specjalistów z zakresu chemii i medycyny. Kiedy zagadnieniami ochronnymi zajął się Urząd Uzbrojenia Armii, do prac nad nimi skierował chemika noblistę z 1938 r. Richarda Kuhna. Efekt był paradoksalny: wiosną 1944 r. on i jego współpracownicy otrzymali kolejny wyjątkowo toksyczny związek – soman. Badania nad produkcją
Autorzy:
DR HAB. ŁUKASZ CHRZANOWSKI oraz MATEUSZ SYDOW – naukowcy z Instytutu Technologii i Inżynierii Chemicznej, Wydział Technologii Chemicznej Politechniki Poznańskiej;
DR ROMAN MARECIK – naukowiec z Katedry Biotechnologii i Mikrobiologii Żywnosci, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu
Po tym opowiadaniu jestem przekonany, że dresy muszą być potomkami ruskich żołnierzy, którzy pewnie spłodzili kilka % ówczesnego powojennego pokolenia.
WSZYSTKIE ZDJĘCIA POCHODZĄ ZE STRONY INSTYTUTU PAMIĘCI NARODOWEJ
Warto również przypomnieć podstawowe dane. Ogółem z rąk niemieckich, według najnowszych ustaleń, zginęło ponad 2,7 mln. osób narodowości polskiej – choć niektórzy autorzy opierając się ma materiale demograficznym z lat 1939–1946 wskazują liczbę pomordowanych osób narodowości polskiej od 3-6 mln. Trwałą tendencją było zaostrzanie terroru wraz z kolejnymi latami okupacji i stały wzrost liczby ofiar wśród ludności cywilnej. 2,125 mln, to osoby zamordowane w pacyfikacjach, więzieniach i obozach, poza więzieniami i obozami (np. w egzekucjach), głównie więc cywile. W momencie kulminacji akcji pacyfikacyjnych, tj. w latach 1943/1944, liczba ofiar jest dwukrotnie wyższa niż w 1940/1941, tj. w okresie ostatecznego krystalizowania się planów odnośnie ziem polskich i Polaków.
Pacyfikacja wsi Borów gm. Annopol, 2 II 1944 r. [ze zbiorów Mauzoleum w Michniowie].
Pacyfikacja wsi Borów gm. Annopol, 2 II 1944 r. [ze zbiorów Mauzoleum w Michniowie].
Wieszanie na drzewie jednego z zatrzymanych Polaków, Dmenin, pow. radomszczański, b.d. [ze zbiorów IPN].
Po pierwszej egzekucji w Dmeninie, pow. radomszczański. W tle widoczne stawianie szubienicy, b.d. [ze zbiorów IPN].
Ofiary publicznej egzekucji we wsi Dmenin, pow. radomszczański, b.d. [ze zbiorów IPN].
Mężczyźni powieszeni w czasie pacyfikacji wsi Dmenin, pow. radomszczański, b.d. [ze zbiorów IPN].
Mieszkańcy Lipnika i Wiśniowej, pow. myślenicki, na zgliszczach spalonych domostw, 12-18 IX 1944 r. [ze zbiorów IPN].
Ocaleni z pacyfikacji wsi Lipnik i Wiśniowa, pow. myślenicki,12-18 IX 1944 r. [ze zbiorów IPN].
Mieszkańcy Lipnika i Wiśniowej, pow. myślenicki, ocaleni z pogromu 12-18 IX 1944 r. [ze zbiorów IPN].
Ofiary pacyfikacji wsi Lipnik i Wiśniowa, pow. myślenicki, 12-18 IX 1944 r. [ze zbiorów IPN].
Lipnik i Wiśniowa, pow. myślenicki, ofiary pacyfikacji, 12-18 IX 1944 r. [ze zbiorów IPN].
Członkowie ruchu oporu aresztowani w 1941 r., przetrzymywani w Olsztynie k. Częstochowy [ze zbiorów MHPRL w Warszawie].
Olkusz. Aresztowani położeni twarzą do ziemi z rękami związanymi na plecach w oczekiwaniu na przesłuchanie, 30 VII 1940 r. [ze zbiorów IPN].
Przesłuchania Polaków zatrzymanych w Olkuszu, 30 VII 1940 r. [ze zbiorów IPN].
28. Przesłuchania Polaków zatrzymanych w Olkuszu, 30 VII 1940 r. [ze zbiorów IPN].
Pacyfikacja wsi Sochy, powiat Biłgoraj, 1 VI 1943 r. [ze zbiorów IPN].
Pacyfikacja wsi Sochy, powiat Biłgoraj, 1 VI 1943 r. [ze zbiorów IPN].
Pacyfikacja wsi Sochy, powiat Biłgoraj, 1 VI 1943 r. [ze zbiorów IPN].
Badanie dziecka przez lekarzy niemieckich. Dzieci polskie o cechach aryjskich często przeznaczane były do germanizacji, wiele z nich pochodziło z Zamojszczyzny, b.d.m. [ze zbiorów IPN].
Dzieci Zamojszczyzny uratowane z transportu do Rzeszy przez Józefa Wójcika i umieszczone w schronisku w Warszawie, 1943 r. [ze zbiorów IPN].
Dzieci z Zamojszczyzny oddzielone od rodziców, przewiezione do sierocińca w Łaskarzewie, 1942 r. [ze zbiorów IPN].
Dzieci w obozie zagłady. Dzieci, które nie nadały się do zniemczenia eliminowane były w obozach, b.d.m. [ze zbiorów IPN].
Kobiety i dzieci zamordowane przez Niemców we wsi Trzonów, pow. miechowski, 13 XII 1944 r. [ze zbiorów Mauzoleum w Michniowie].
Zwłoki więźniów przed krematorium. Częstą formą terroru i eliminowania chłopów było skazywanie ich na pobyt w obozach koncentracyjnych, 1945 r. [ze zbiorów AP w Kielcach].
Spalona wieś. Jedna z 817 spacyfikowanych przez Niemców w latach 1939–1945, b.d.m. [ze zbiorów MHPRL w Warszawie].
Helena Walczewska-Gędłek z dzieckiem zamordowana w czasie pacyfikacji Radwanowic, pow. krakowski, 20-21 VII 1943 r. [ze zbiorów IPN].
Publiczne egzekucje miały zastraszyć społeczeństwo polskie, b.d.m. [ze zbiorów IPN].
Więźniów wieszano w miejscach publicznych, nawet latarnie mogły stać się szubienicami, 1945 r. [ze zbiorów IPN].
Rozstrzelanie Polaków w Bochni, 18 XII 1939 r. [ze zbiorów IPN].
Ofiary represji niemieckich, b.d.m. [ze zbiorów IPN].
niezlomni.com/?p=2371
Blok reklamowy był od niego dłuższy.
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
-Idź kupić-powiedział Hitler do Goringa.
Marszałek poszedł do ogrodnika i prosi o kilo jabłek.
-Heil Hitler-wita go ogrodnik-ma pan kartki?
-Nie, nie mam, ale jestem Marszałkiem Rzeszy Goringiem.
-To niemożliwe. Mam tu rozporządzenie Goringa o tym, że za sprzedaż bez kartek jest wysoka kara dla kupującego jak i kupca. Pan mi nie wmówi, że jest Goringiem.
Gruby Hermann wrócił z niczym. Hitler postanowił wysłać Goebbelsa.
-Heil Hitler-wita go ogrodnik-czym mogę służyć?
-Proszę o kilo jabłek.
-A kartki pan ma?
-Nie, ale jestem ministrem Rzeszy Goebbelsem.
-Pokraczny pan jest, kulawy pan jest, ale Goebbelsem to pan w życiu nie jesteś.
-Dlaczego?
-Bo wczoraj Goebbels w radio mówił, że największym wrogiem narodu jest ten, kto obchodzi zarządzenia rządu i wzywał całą ludność do walki z tymi osobnikami...
Goebbels wrócił do auta bez słowa.
-Jesteście wypierdki aryjskiego ducha-darł się Fuhrer-poczekajcie, ja to załatwię!
Wpadł do domu ogrodnika, poderwał go za szmaty i powiedział:
-Daj kilo jabłek! Jestem najsilniejszym władcą na świecie i nie muszę kupować za pomocą kartek.
Ogrodnik od razu dał mu jabłka.
Kiedy Adolf zadowolony wskakiwał do auta z torbą jabłek, usłyszał jak ogrodnik woła do żony:
-Greto, Stalin do nas przyjechał!
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
-Idź kupić-powiedział Strasburger do Urbańskiego.
Przenter poszedł do ogrodnika i prosi o kilo jabłek.
-Witam panie Urbański-wita go ogrodnik-ma pan kartki?
-Nie, nie mam, ale jestem Prowadzącym teleturnieju "Milionerzy"
-Idź pan w chuj lewaku z TVN-u
Smutny Urbański wrócił z niczym.Strasburger postanowił wysłać Ibisza.
-Dzień dobry-wita go ogrodnik-czym mogę służyć?
-Proszę o kilo jabłek.
-A kartki pan ma?
-Nie, Ale jestem Krzysztof Ibisz.
-Panie,idź pan w chuj.
-Dlaczego?
-Panie,10 lat temu oglądałem "Awanture o kase" i Ibisz wyglądał na starszego
Ibisz wrócił do auta bez słowa.
-Jesteście Lewakami-darł się Strasburger-poczekajcie, ja to załatwię!
Wpadł do domu ogrodnika, poderwał go za szmaty i powiedział:
-Daj kilo jabłek! Co prawda opowiadam najsuchrze dowcipy ale wszyscy mnie znają.
Kiedy Strasburger zadowolony wskakiwał do auta z torbą jabłek, usłyszał jak ogrodnik woła do żony:
-Greto,BongMan do nas przyjechał!!
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów